Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/88

Ta strona została przepisana.

Oberżysta podskoczył i pożegnał tego, z którym rozmawiał, słowami:
— Do widzenia. Za godzinę oczekuję cię.
— I cóż, hultaju — zapytał Coconnas — czyż nie widzisz, że mamy do ciebie interes?...
— A!... wybaczcie, panowie — odpowiedział gospodarz — nie spostrzegłem.
— Eh!... do kroćset dyabłów!... trzeba było nas spostrzedz, teraz zaś, kiedy już nas widzisz, zechciej mówić: „panie hrabio”, zamiast poprostu: „panie”.
La Mole stał w tyle, pozwalając wygadać się swemu towarzyszowi, który przyjął ten obowiązek na siebie.
Jednak z jego brwi nachmurzonych łatwo można było poznać, że gotów jest pośpieszyć na pomoc, skoro nadejdzie pora działania.
— Czegóż pan hrabia żądasz?... — zapytał gospodarz, zupełnie spokojnym głosem.
— Ot tak,., to lepiej, nieprawdaż?... — powiedział Coconnas, zwracając się do La Mola, który skinął głową na znak potwierdzenia.
— Ja i pan hrabia, zwabieni twoim szyldem, żądamy od ciebie kolacyi i pokoju do przenocowania.
— Panowie — odpowiedział gospodarz — jestem w rozpaczy; mam tylko jeden pokój, który nie wiem, czy się panom spodoba.