Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/882

Ta strona została przepisana.

Coconnas zaś usiłował wywołać na usta Henriety uśmiech, co mu bardzo łatwo się udało.
Kobiety wyszły do drugiego pokoju, gdzie był zastawiony podwieczorek.
Przyjaciele zostali sami.
Coconnas najprzód zaczął się wypytywać przyjaciela o szczegóły nocnej awantury, w której tylko co nie stracił życia.
Piemontczyk, którego jak wiemy, nie bardzo łatwo było można poruszyć opowiadaniem podobnych wypadków, nieraz jednakże zadrżał w trakcie opowiadania La Mola.
— Dlaczegóż — zapytał Coconnas — zamiast uciekać, dyabli wiedzą gdzie, nie udałeś się pod opiekę księcia d’Alençon? On byłby cię obronił lub gdzie ukrył, a ja byłbym przy tobie.
— Księcia d’Alençon? — powtórzył La Mole z cicha.
— No tak. Ze słów, jakie mi powiedział, mogę wnosić, że to on sam uratował ci życie.
— I ty jesteś o tem przekonany?
— Zupełnie.
— Otóż ja winienem życie królowi Nawarry.
— Jakto? — zapytał Coconnas. — Jesteś tego pewnym.