Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/89

Ta strona została przepisana.

— Tem lepiej — rzekł La Mole — pójdziemy dokąd indziej.
— Nie, nie — powiedział Coconnas. — Ja pozostaję; koń mój bardzo zmordowany. Biorę więc pokój, kiedy pan nie chcesz.
— A to co innego — odpowiedział gospodarz flegmatycznie. — Jeśli pan zostaniesz sam, nigdzie nic będę go mógł pomieścić.
— Do kroćset dyabłów — zawołał Coconnas — a to, na honor, zabawna kreatura; dopiero co dwóch mu było za dużo, a teraz jednego znowu mu za mało!... No, jakżeż, bultaju, nic przyjmiesz nas?...
— Kiedy panowie, w ten sposób zaczynacie postępować, odpowiem szczerze.
— No!... odpowiadaj, tylko prędko.
— A więc wołałbym nie mieć honoru zostawienia u siebie panów.
— Dlaczego?... — zapytał Cuconnas, zbladłszy z gniewu.
— Dlatego, że panowie nie macie lokajów, i jeśli panom oddam pokój gościnny, zostaną mi próżne dwie stancyjki, dla służących przeznaczone, które, nie wiem, kto będzie chciał w takim razie zająć.
— Wiesz pan co — rzekł Coconnas, obracając się do La Mola — mam wielką ochotę dać