Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/899

Ta strona została przepisana.

i doleciał do przedpokoju, w którym się znajdował przyboczny kapitan.
Pan de Nancey wszedł.
— Otóż jestem — powiedział. — Co Wasza królewska mość rozkażesz?
— Byłeś pan w przedpokoju?
— Byłem, pani.
— Czyś pan widział, jak wychodził ztąd młody człowiek, dziecko prawie?
— W tej chwili go widziałem.
— Wszak nie może być jeszcze daleko?
— Zaledwie na połowie schodów.
— Zawołaj go pan.
— A jak się nazywa?
— Orthon. Jeśli nie będzie chciał powrócić, gwałtem go pan przyprowadź. Tylko go nie strasz, jeżeli nie będzie robił żadnego oporu. Muszę z nim natychmiast pomówić.
Kapitan pobiegł spełnić rozkaz królowej.
Jak przewidywał, Orthon był zaledwie na połowie schodów; schodził bowiem powoli, mając nadzieję spotkać na schodach, lub zobaczyć w jakim korytarzu, króla Nawarry lub panią de Sauve.
Zadrżał, usłyszawszy, że go wołają.
Z początku chciał uciekać; lecz zaraz się namyślił, że to by wszystko zgubiło.