Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/90

Ta strona została przepisana.

dobrą nauczkę, temu zuchwalcowi. Co pan na to mówisz?...
— Dla czegóż nie?... — odpowiedział La Mole, również jak Coconnas, gotując się do wygrzmocenia oberżysty.
Pomimo tych pogróżek, które wcale na żart nie zakrawały, nie widać było żadnego przestrachu na twarzy gospodarza; cofnąwszy się w tył o krok, ażeby być na własnym gruncie, odezwał się z przekąsem.
— Zaraz widać, że panowie przybywają z prowincyi. W Paryżu minęła już moda bicia oberżystów, jeśli nie chcą wynająć swoich stancyj. Teraz biją tylko znakomitych panów a nie mieszczan, i jeżeli panowie będziecie za głośno krzyczeli, zawołam sąsiadów, a wtenczas wy sami zostaniecie pobici. Spodziewam się, że to nie bardzo będzie pochlebnem dla was, panowie szlachta.
— Ależ on sobie drwinki z nas stroi — zawołał Coconnas rozjątrzony.
— Grzegorzu, daj mi moją rusznicę — rzekł oberżysta do swego służącego tonem, jakim by powiedział: Podaj krzesła panom.
— Niech żyje Papież!.. — wrzasnął Coconnas, obnażywszy swą szpadę — rozgrzyj się, panie do La Mole.
— Nie, bądź pan łaskaw uwolnić mnie od