Jednak Katarzyna musiała koniecznie dostać bilet; gdyż bilet od de Mouya do króla Nawarry, musiał zawierać cały spisek.
Położyła więc brylantową klamrę na miejscu, z którego ją wzięła.
— Nie, nie — rzekła do siebie — to zła, podła myśl! Lecz za bilet... który może niema żadnej wartości — mówiła dalej, marszcząc brwi i mówiąc tak cicho, że zaledwie sama mogła dosłyszeć słowa swoje.
— Na honor! to wcale nie moja wina! Dlaczego mały wąż nie położył biletu tam, gdzie był powinien? Muszę mieć ten bilet.
W tej chwili wszedł Orthon.
Twarz Katarzyny, miała bezwątpienia okropny wyraz, gdyż młodzieniec zbladł i zatrzymał się na progu.
Był jeszcze za młody, aby umiał zupełnie panować nad sobą.
— Pani raczyłaś mnie przywołać — rzekł Orthon. — Co Wasza królewska mość rozkażesz?
Twarz Katarzyny rozjaśniła się, jak gdyby promień słońca nagle ją oświecił.
— Kazałam cię zawołać dlatego, moje dziecko, żeś mi się podobał. Obiecałam zająć się
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/901
Ta strona została przepisana.