Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/905

Ta strona została przepisana.

pomyślał, że niema innego środka ocalenia swego pana, tylko zjeść list. Poniósł więc rękę do kieszeni.
Katarzyna odgadła jego zamiar i wstrzymała mu rękę.
— Dobrze, moje dziecię! — rzekła uśmiechając się — wierny z ciebie sługa. Kiedy królowie chcą sobie wybrać sługę, niema nic złego, że się przekonywają o ich poświęceniu. Teraz, wiem, jak z tobą mam postąpić. Oto mój worek, jako pierwsza nadgroda. Odnieś ten list swemu panu i oznajmij mu, że od dzisiejszego dnia jesteś w moich usługach. Idź, możesz wyjść bezemnie drzwiami któremi weszliśmy, one otwierają się z wewnątrz.
I Katarzyna, włożywszy worek w ręce zdumionego młodzieńca, postąpiła kilka kroków naprzód i położyła rękę na murze.
Jednak młodzieniec ani ruszył się z miejsca.
Nie mógł uwierzyć, żeby niebezpieczeństwo już minęło.
— Nie drżyjże tak — powiedziała Katarzyna — czyż ci nie mówiłam, że jesteś wolny i że możesz odejść? jeżeli powrócisz, twój los będzie zapewniony.
— Dziękuję Waszej królewskiej mości —