Na końcu ulicy des Mathurins, czekał nań człowiek na koniu, odziany płaszczem.
Król zbliżył się do niego.
— Mantes — rzekł człowiek.
— Pau — odpowiedział król.
Nieznajomy zsiadł natychmiast z konia.
Henryk zarzucił zbłocony płaszcz, wsiadł na dymiącego konia, posunął ulicą de la Harpe, przebiegł most Ś-go Michała, wjechał na ulicę Barthélemy, znowu przebył rzekę po moście Menier, wpadł na bulwarki, skierował się na ulicę de l’Arbre-Sec, stanął przed oberżą La Hurièra, i zaczął pukać do bramy.
La Mole siedział w znanej nam sali i pisał długi miłosny list; wiecie do kogo.
Coconnas znajdował się w kuchni z La Hurièrem.
Był on obecny pieczeniu sześciu kuropatw, i rozprawiał z gospodarzem o czasie, kiedy je będzie najlepiej zdjąć z rożna.
W tej właśnie chwili zapukał Henryk.
Grzegorz poszedł otworzyć i zaprowadził konia do stajni; tymczasem podróżny wszedł, szurgając nogami i dzwoniąc ostrogami, jak gdyby starał się rozgrzać zdrętwiałe nogi.
— Panie La Hurière!..
— zawołał La Mole, nie przestając pisać — jakiś szlachcic pyta o pana.
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/912
Ta strona została przepisana.