— Mam takie, że Bearneńczyk nawet nie pije lepszego.
— Dobrze, za to zapłacę oddzielnie.
— A! otóż i mój gość.
Drzwi w istocie się otworzyły i wszedł człowiek, o kilka lat starszy od pierwszego, uzbrojony ogromnym rapirem, wlokącym mu się po ziemi.
— A! a! — rzekł — jesteś punktualny, mój młody przyjacielu.
— Czy to pański gość? — zapytał La Hurière.
— Tak — rzekł pierwszy przybysz, zbliżając się do młodzieńca uzbrojonego rapirem, i ściskając mu rękę — każ nam podać kolacyę.
— Tu, czy też w pańskim pokoju?
— Gdzie chcesz.
— La Hurière, — powiedział La Mole, wołając go do siebie. — Uwolnij nas od tych hugonockich stworzeń. Przy nich, ani ja ani Coconnas, nie będziemy mogli pomówić o naszych interesach.
— Przygotować kolacyę w pokoju Nr 2, na trzeciem piętrze!.. — zawołał La Hurière. — Idźcie panowie.
Dwaj podróżni poszli za Grzegorzem, który idąc naprzód, oświecał im drogę.
La Mole śledził ich oczyma, dopóki nie zni-
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/914
Ta strona została przepisana.