Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/921

Ta strona została przepisana.

— Wszystko jedno. Przynieś tylko z sobą jak najwięcej, Najjaśniejszy panie.
— A cóż ty będziesz tymczasem robił?
— Zajmowałem się sprawami Waszej królewskiej mości dosyć czynnie. Czy Wasza królewska mość pozwolisz mi teraz zająć się trochę mojemi własnemi?
— Pozwalam ci, de Mouyu: lecz co to są za sprawy?
— Posłuchaj, Najjaśniejszy panie: Orthon powiedział mi (jest to bardzo roztropny chłopiec, polecam go Waszej królewskiej mości), że spotkał wczoraj obok arsenału tego rozbójnika Maurevela, który wyzdrowiał, dzięki staraniom Renégo, i wygrzewa się na słońcu jak wąż.
— A! rozumiem — rzekł Henryk.
— A! rozumiesz... to dobrze... Kiedyś będziesz królem, Najjaśniejszy panie, i jeżeli będziesz miał zemścić się na kim, zemścisz się po królewsku. Ja jestem żołnierzem, winienem więc zemścić się po żołniersku. Kiedy więc, — wszystkie nasze interesa będą uporządkowane, na co potrzeba pięciu lub sześciu dni, w czasie czego rozbójnik ten wydobrzeje — pójdę także przejść się koło arsenału i przygwożdżę go do trawy czterema dobremi pchnięciami. Po czem, mając lżejsze serce, opuszczę Paryż.