Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/924

Ta strona została przepisana.

— Rozumiem — rzekł Henryk — on odda się w ręce nieprzyjaciół, gdy tymczasem my ocalimy się ucieczką; lecz któż, u dyabła, mógł nas zdradzić?
— Chodź, Najjaśniejszy panie, już się zbliżają.
W rzeczy samej, blask pochodni zaczął się już ślizgać po murze, a na dole dał się słyszeć szczęk broni.
— Prędzej, prędzej, Najjaśniejszy panie — rzekł La Mole.
I prowadząc króla w ciemności, przeszedł dwa piętra, pchnął drzwi pokoju, zamknął je za sobą na rygiel i otworzywszy okno, zapytał:
— Czy Wasza królewska mość nie boisz się podróżować po dachach?
— Ja? — odpowiedział Henryk — strzelec Izardzki miałby się obawiać dachów!
— Niech więc Wasza królewska mość uda się za mną: znam już tę drogę i będę służył za przewodnika.
— Idź, idź — rzekł Henryk.
La Mole wyskoczył z okna i przeszedł po rynnie do miejsca równego, utworzonego przez dwa dachy.
Tutaj znaleźli okienko bez szyb, wychodzące z niezamieszkanego strychu.