uważa, jak on jest spokojny, nawet się uśmiecha. Niezawodnie dobra myśl zabłysła mu w głowie, bo Wasza królewska mość wiesz, że on się rzadko śmieje.
— A ten młody człowiek, co był z panem?
— P. de Coconnas? — spytał La Mole.
— Tak, p. de Coconnas. Co się z nim stało?
— O! Najjaśniejszy panie, jestem o niego zupełnie spokojny. Spostrzegłszy żołnierzy, zapytał mnie:
— Czy ryzykujemy co?
— Głowę — odpowiedziałem.
— A ocalisz się?
— Mam nadzieję.
— I ja także.
— I przysięgam ci, Najjaśniejszy panie, że się uratuje. Gdyby jego wzięto, toby znaczyło, że sobie życzył być wziętym.
— A! więc — rzekł Henryk — wszystko idzie dobrze; teraz starajmy się dostać do Luwru.
— A! mój Boże! — powiedział La Mole — nic łatwiejszego, Najjaśniejszy panie. Owińmy się w płaszcze i wyjdźmy. Ulica, pełna ludu, zbiegającego się na hałas; wezmą nas za jakich ciekawych.
W istocie Henryk i La Mole nie znaleźli
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/926
Ta strona została przepisana.