Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/944

Ta strona została przepisana.

D’Alençn zagryzł usta z rozpaczy.
— Na honor!... — mówił dalej Karol, udając naiwnego — wcale nie myślałem, żeś się do tego stopnia stał popularnym, nadewszystko między hugonotami; lecz oni chcą ciebie, a ja muszę przyznać, żem się mylił. Zresztą, nie mogłem mieć lepszego życzenia: postawić na czele stronnictwa, które już od lat trzydziestu ciągle jest z nami w wojnie — człowieka wiernego, kochającego mię i niezdolnego do zdrady brata. To uspokoi całe stronnictwo, jak gdyby jaką czarodziejską siłą, nie wspominając już o tem, że nasza cała rodzina będzie się składała z królów. Tylko biedny Henryk pozostanie, moim przyjacielem. Lecz on nie jest dumnym, i zadowoli się tym tytułem, o który się nikt nic stara.
— Mylisz się, Najjaśniejszy panie! O tytuł ten ja się staram... i któż ma więcej do niego praw jak ja?... Henryk jest tylko twoim szwagrem; jam brat twój ze krwi i serca... Błagam cię więc, pozostaw mnie przy sobie.
— Nie, nie, kochany Franciszku; byłoby to twojem nieszczęściem.
— Jakto?
— Dla wielu przyczyn.
— Lecz pomyśl, Najjaśniejszy panie, czy