Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/954

Ta strona została przepisana.

— Myślisz więc matko... że król...?
— Jakto! więc nie dostrzegłeś, jak kocha Henryka, swego Henrysia?
— Tak, wiedziałem o tem.
— Jakto! więc nie dostrzegłeś, że na przywiązanie króla, Henryk odpowiada przywiązaniem. I ten sam Henryk, zapominając, że Karol chciał go zastrzelić podczas nocy Ś-go Bartłomieja, łasi mu się jak pies, liże mu rękę, która go chciała zamordować?
— Tak, tak, prawda — pomrukiwał Franciszek — już dawno zauważyłem, że Henryk strasznie się poniża przed Karolem.
— Umie mu dogodzić we wszystkiem.
— Do tego stopnia, że chce się nauczyć polowania z sokołami, ponieważ król śmieje się z niego, iż nie zna tego rodzaju polowania. Wczoraj... tak, tak... wczoraj, pytał się mnie, czy nie mam jakiego dobrego dzieła, traktującego o tym przedmiocie.
— Zaczekaj! — zawołała Katarzyna z błyszczącemi oczyma, i jak gdyby jakaś myśl opromieniła jej głowę. — I cóżeś mu odpowiedzizł?
— Że poszukam w mojej bibliotece.
— Doskonale. Trzeba mu się postarać o tę książkę.