Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/955

Ta strona została przepisana.

— Szukałem już, lecz nic nie znalazłem w tym przedmiocie:
— Ale ja znajdę, ja.... a ty mu wręczysz książkę od siebie...
— I cóż ztąd?
— Czy mi ufasz, Franciszku?
— Zupełnie, matko!
— Czy chcesz ślepo postępować według moich rozkazów względem Henryka, którego nienawidzisz?
D’Alençon uśmiechnął się.
— I którego ja nienawidzę — dodała Katarzyna.
— Chcę.
— Pojutrze będzie polowanie; przyjdziesz więc do mnie po książkę, którą sam oddazz Henrykowi... i...
— I cóż dalej...
— Resztę pozostaw Bogu, opatrzności, lub przypadkowi.
Franciszek wiedział dobrze, że matka wcale niema zwyczaju w stosunkach przyjacielskich lub nienawistnych, zdawać się na Boga, opatrzność lub przypadek; lecz przeciwko temu, ani słowa nie powiedział.
Tylko ukłoniwszy się na znak, że jest gotów być jej posłusznym, wyszedł.