Na obrazku był rycerz, sam pełniący obowiązki myśliwego — giermka; rycerz ten rzucał w górę wypchanego ptaka, i tym sposobem wabił sokoła do powrotu na rękę.
Rycerz ten galopem pędził na trzęsawiska.
Wyobraźnia tryumfowała nad wolą księcia.
Książę widział nietylko książkę; widział on, jak ku niej zbliża się Henryk, jak patrzy na ten obrazek, jak chce przewrócić kartę, jak karta nie chce się oderwać, jak nareszcie ślini palec i fatalne przewraca karty.
Wszystko to było urojeniem, a jednakże d’Alençon musiał się schwycić za stół, aby nie upaść; zakrył więc oczy, nie pamiętając, że skoro je zamknie, urojenia wyobraźni staną się jeszcze wyrazistszemu.
Nagle Franciszek spostrzegł na podwórzu Henryka.
Bearneńczyk zatrzymał się przed masztalerzami, ładującymi na muły zapasy na polowanie, oraz srebro i inne naczynia.
Henryk, wydawszy rozkazy, przeszedł przez podwórze i wszedł do zamku.
D’Alençon stał na miejscu jakby przykuty.
A więc to nie Henryk szedł korytarzem i wszystkie męczarnie księcia były niepotrzebne.
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/991
Ta strona została przepisana.