Zbrodnię skończoną trzeba było znowu zacząć na nowo.
D’Alençon otworzył drzwi od swego pokoju i poszedł do następnych, słuchając co się dzieje na korytarzu.
Teraz nie można się było mylić: książę poznał chód Henryka, nawet brzęk jego ostróg.
Drzwi do pokoju Henryka otworzono i zamknięto.
D’Alençon padł na krzesło.
— Doskonale — wybełkotał. — Otóż co się tam teraz dzieje: On przeszedł przez przedpokój, pokój przyjęcia i wszedł do sypialni, spojrzał na szpadę, na worek, na sztylet i nareszcie spostrzegł na stole książkę.
— Co to za książka — pomyślał — kto ją tutaj przyniósł?
— Bezwątpienia zbliżył się do niej, zoczył obrazek, chciał czytać, spróbował przewrócić kartę...
Zimny pot wystąpił na twarz księcia.
— Czy czasem nie zawoła o pomoc? — pomyślał — czy trucizna nie działa gwałtownie? Ale nie, nie; przecież matka powiedziała mi, że umrze śmiercią powolną, że zniknie.
Ta myśl uspokoiła go cokolwiek.
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/992
Ta strona została przepisana.