Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/994

Ta strona została przepisana.

— Na Boga! — zawołał król — otóż to cudowna książka. Słyszałem o niej już dawno, ale wcale nie wiedziałem, że jest we Francyi.
D’Alençon zaczął pilnie słuchać i postąpił jeszcze krok na przód.
— A to przeklęte stronice! — powiedział Karol, pośliniwszy palec i z trudnością przewracając karty.
— Myślałby kto, że są naumyślnie sklejone, ażeby ukryć przed mojemi oczyma tak zajmujące rzeczy.
D’Alençon skoczył jeszcze dalej naprzód.
Książka, którą czytał Karol IX-ty, była ta sama, którą zaniósł Henrykowi.
Głuchy jęk wyrwał się z piersi księcia.
— A! to ty, d’Alençon? — powiedział Karol. — Proszę cię! patrz, mam książkę o polowaniu z sokołami; tak doskonałego dzieła jeszcze nigdy nie czytałem.
Pierwszą myślą księcia było wyrwać książkę z rąk Karola; lecz myśl druga, myśl piekielna, przykuła go do miejsca, i straszny uśmiech ożywił jego twarz bladą.
Książę przeciągnął rękę przez oczy, jak czyni człowiek olśniony nagłem światłem.
Przyszedłszy cokolwiek do siebie, lecz, nie poruszając się z miejsca, powiedział: