Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1012

Ta strona została przepisana.

przez spuszczane kraty, na ruchomych drabinach. To też z nadejściem nocy, to jest około ósmej wieczorem, bramy klasztorne otwierają się tylko albo na polecenia ludzi możnych, albo na rozkaz opata.
Jakkolwiek z pozoru wydawał się spokojnym, młodzieniec obawiał się zastać klasztor zamknięty. Ale mając tylko jedną noc na zrobienie zamierzonych odwiedzin i nie mogąc ich odłożyć do jutra, na los szczęścia puścił się w drogę. Przybywszy do San Germano o wpół do ósmej wieczorem z oddziałem wojska generała Championnet, zapytywał nie zsiadając z konia, czy nie znano pomiędzy Benedyktami góry świętej niejakiego brata Józefa chirurga i lekarza klasztornego, na co natychmiast odpowiedziano mu chórem błogosławieństw i pochwał. Brat Józef w dziesięciomilowym okręgu był podziwianym jako chirurg wysokiej zręczności i czczonym jako człowiek wielkiej miłości bliźniego. Chociaż do reguły należał tylko suknią, ponieważ nie wykonał ślubów i był tylko prostym braciszkiem, żadne serce więcej chrześciańsko nie poświęcało się boleściom fizycznym i moralnym ludzkości. Mówimy moralnym, gdyż właśnie tego brakuje księżom do spełniania ich misji braterstwa i pocieszenia; nie będąc bowiem sami ani ojcami ani mężami, nie postradawszy nigdy żony ani dziecka ukochanego, nie znają zupełnie języka ziemskiego jakim należy przemawiać do serc osieroconych. W cudownym wierszu Wirgiliusz mówi przez usta Dydony, że łatwo mieć współczucie dla cierpienia któregośmy sami doznali. Otóż w tem sympatycznem współczuciu Bóg umieścił osłodę boleści