Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/102

Ta strona została przepisana.

przybrało nagle morze i niebo, krzyknął tak, że spiskowcy zadrżeli w głębi starego schronienia i rzucili się na schody. Przybywszy do okna, ujrzeli o co chodziło.
Łódź wioząca, nie było można o tem wątpić, oczekiwanego posłannika, została jakby omotana burzą w połowie drogi z Pausilippe do pałacu królowej Joanny; w tej samej chwili złamał się mały kwadratowy żagiel i statek jak szalony skakał po falach rozigranych, które daremnie próbowały wyrwać wiosła dwóm dzielnym żeglarzom.
Tak jak powiedział Hector Caraffa, nic nie wstrzymało człowieka żelaznej woli, którego oczekiwali. Tak jak było ułożone, przybywał drogą morską, więcej przez ostrożność dla spiskowych neapolitańczyków, niż dla posła którego francuzki mundur i tytuł adjutanta Championnetta miał osłaniać w mieście sprzymierzonego królestwa i sprzymierzonej stolicy. Opuścił gościniec rzymski w Santa-Maria, dostał się do brzegu morza, zostawił konia w Pouzzoles, pod pozorem że zbyt jest zmęczony aby iść dalej i tam pogróżką i obietnicą sowitej nagrody, namówił dwóch żeglarzy do wyjazdu pomimo zapowiedni burzy; złorzecząc podobnej śmiałości, wyjechali w pośród żałosnych krzyków swoich żon i dzieci, które odprowadziły ich aż do mokrych tafli portowych.
Obawa ziściła się i przybywszy do Nisida chcieli wysadzić pasażera na ląd a sami schronić się do przystani; lecz młody człowiek, bez gniewu, bez próżnych słów, wyjął pistolety z za pasa, skierował lufę ku upartym, którzy widząc z tej spokojnej lecz