Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1020

Ta strona została przepisana.

łem iżbyś został człowiekiem i żołnierzem i stałeś się tem czem chciałem. Pozwól mi ucałować twoje szlify dowódzcy brygady: one dowodzą twojej odwagi. Miałeś siłę być mi posłusznym kiedy opuszczając cię powiedziałem: „Pisz do mnie wtedy tylko, kiedy będziesz potrzebował mojej miłości lub pielęgnowania“. Bo ja obawiam się słabości ziemskich i przez chwilę miałem nadzieję że wzruszony mojemi usiłowaniami Bóg się objawi memu rozumowi; bo jeżeli moje serce pragnie wierzyć (żałuj mnie moje dziecię!), rozum uporczywie powątpiewa. Ale ty nie miałeś siły przejść biizko mnie, nie zobaczywszy, nie pocałowawszy mnie, nie powiedziawszy mi: „Mój ojcze pozostało ci na świecie kochające cię serce, a to serce jest twego syna!“ Dziękuję ukochany Salvato, dziękuję!
— Nie, mój ojcze, nie wahałem się wcale, bo głos wewnętrzny mówił mi, że ci sprawię radość oddawna oczekiwaną. A jednakże już w drodze ogarniało mnie zwątpienie. U stóp tej góry, przed dziesięciu laty, rozłączyliśmy się, ja aby rzucić się w odmęt świata, ty aby się znaleść w obec Boga. Jechałem zgodnie z wolą konia, nie zwalniając ani nie przyspieszając jego biegu; ale uczułem ile cię kocham, kiedy przestąpiwszy progi kościoła, przybywszy do chóru, przy zwłokach opata, pomiędzy temi wszystkiemi schylonemi głowami nad trumną nie zobaczyłem twojego oblicza. Na chwilę przyszła mi myśl, że to ty mój ojcze ukochany, spoczywasz pod tym całunem. Sam nie poznałem dźwięku swego głosu, kiedy zapytałem gdzie jesteś. Jednem słowem