Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1036

Ta strona została przepisana.

W tej samej chwili drzwi pokoju otworzyły się, królowa weszła, schwyciła króla za rękę, znagliła go podnieść się, pociągnęła do okna, i wskazując na ten lud barbarzyński, dzielący między siebie szczątki Ferrarego:
— N. Panie, powiedziała, patrz, oto ludzie na których liczysz iż Neapol i nas obronią: dziś mordują twoje sługi; jutro zamordują nasze dzieci; pojutrze nas samych zamordują. Czy trwasz jeszcze w zamiarze pozostania tutaj?
— Każ wszystko przygotować! zawołał król, dziś wieczór wyjeżdżam...
I mając wciąż przed oczami morderstwo nieszczęśliwego Ferrarego, słysząc ciągle jego głos konający, wzywający pomocy, uciekł ukrywając twarz w dłoniach, zamykając oczy, zatykając uszy, chroniąc się do pokoju najwięcej od ulicy oddalonego.
Gdy w dwie godziny później ztamtąd wyszedł, pierwszy widok jaki jego oczom się przedstawił, był Jowisz cały zakrwawiony, leżący na szmacie sukna, który wnosząc z resztek futra i galonów, musiał należyć do nieszczęśliwego gońca.
Król ukląkł przy Jowiszu, upewnił się że faworyt nie otrzymał żadnej ciężkiej rany, a chcąc się przekonać na czem wierne i odważne zwierzę leżało, pomimo jego jęków, wyciągnął z pod niego kawałek kamizelki Ferrarego, którą pies wydarł jego oprawcom. Szczególnym trafem, w tej właśnie części ubrania znajdowała się torba skórzana, przeznaczona do chowania depesz. Król odpiął guzik i znalazł nienaruszoną odpowiedź cesarza.