Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1054

Ta strona została przepisana.

bywa do nas. Powiedz jej, kochany kawalerze, że cieszę się z jej przybycia.
— Idę jej to powiedzieć, J. O. Panie.
— Czekajże, nie powiedziałem ci jeszcze wszystkiego.
— To prawda.
— Dzisiejszej nocy wszyscy wyjeżdżamy.
Kawaler spojrzał zdziwiony.
— Sądziłem, powiedział, że król tylko w ostateczności postanowił wyjechać?
— Tak, ale wszystko zmieniła śmierć Ferrarego. O godzinie w pół do jedenastej opuszcza on zamek i z królową, księżniczkami, mymi dwoma braćmi, ambasadorami i ministrami udaje się na pokład okrętu lorda Nelsona.
— A dla czego nie na pokład okrętu neapolitańskiego? Zdaje mi się że to jest wyrządzenie krzywdy całej marynarce neapolitańskiej, to pierwszeństwo udzielone statkowi angielskiemu.
— Królowa tak chciała, i zapewne dla wynagrodzenia tego, ja wsiadam na okręt admirała Caracciolo, a tem samem i ty ze mną.
— O której godzinie?
— Nie wiem jeszcze; każę cię o tem uwiadomić. Na wszelki wypadek przygotuj się, będzie to prawdopodobnie między dziesiątą a północą.
— Dobrze J. O. Panie.
Książe wziął go za rękę i patrząc mu w oczy:
— Wiesz, że liczę na ciebie, powiedział.
— Wasza Wysokość ma moje słowo, odrzekł San Felice kłaniając się, a zbyt wielkim zaszczytem dla