Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1063

Ta strona została przepisana.

abym pocałował głowę tego biednego Ferrarego, a że nie chciałem tego uczynić, nazwał mnie jakobinem. W tych czasach niebezpiecznie jest być nazwany jakobinem. Nazwa zaczęła wywierać swój skutek. Michał zasłonił mnie swoją osobą w tłumie, pogroził szablą i człowiek ów odszedł grożąc mi, zdaje mi się. Co on mógł mieć do mnie.
— Do was nic, ale prawdopodobnie do domu waszego. Pamiętasz pan co powiedział doktór Cirillo o zabójstwie mającem miejsce pod waszemi oknami w nocy z 22. na 23. września; a więc jest to jeden z pięciu czy sześciu łotrów tak dobrze oporządzonych przez tego którego chcieli zamordować.
— Ah! i to pod memi oknami zrobiono mu tę bliznę na oku?
— Tak właśnie.
— Pojmuję że miejsce może mu się wydawać fatalne; ale czyż ja przyczyniłem się do tego?
— Ma się rozumieć że nie; ale gdybyś pan kiedykolwiek miał interes na Starym rynku, powiedziałbym: Jeżeli ci to nie robi różnicy, panie kawalerze, nie chodź tam bezemnie.
— Przyrzekam ci to. A teraz ucałuj twoją siostrę i siadaj z nami do stołu.
Michał przyzwyczajony był do tego zaszczytu, często mu przez Luizę i jej męża wyświadczanego. Nie wahał się zatem przyjąć zaproszenia, zwłaszcza teraz, kiedy zostawszy kapitanem wzniósł się o kilka stopni w hierarchi społecznej, oddalającej go niegdyś od jego szlachetnych przyjaciół.
Około czwartej powóz zatrzymał się przed do-