pukanie do drzwi i cichy głos Michała mówiącego przez dziurkę od klucza:
— To ja siostrzyczko.
— Wejdź Michale, wejdź, powiedziała; wiesz że ty możesz wejść tutaj.
Michał wszedł, trzymając list w ręku. Luiza utkwiła wzrok w tym liście z wyciągniętą ręką i oddech wstrzymując. Czyż miała ją spotkać ta niezmierna pociecha w podobnej chwili, iżby otrzymała list od Salvaty?
— Jest to list z Portici, powiedział Michał. Odebrałem go od posłańca z poczty i przynoszę tobie.
— Oh! daj, daj! krzyknęła Luiza, to od niego!
Michał oddał jej list i poszedł drzwi zamknąć. Ale nim zamknął:
— Czy mam wyjść? czy mam zostać? zapytał.
— Zostań, zostań. Wiesz że nic skrytego nie mam dla ciebie.
Michał zatrzymał się przy drzwiach.
Luiza spiesznie odpieczętowała list, ale daremnie usiłowała czytać. Łzy i wzruszenie ćmiły jej wzrok, nareszcie po kilku chwilach przeczytała:
— On jest w San Germano, a raczej był tam kiedy ten list pisał, powiedziała Luiza do Michała.
— Czytaj siostrzyczko, to ci ulgę przyniesie.
Zaczęła czytać, bo przerwała sobie aby odetchnąć; głowę w tył przechyliła, potem przycisnąwszy list do serca czytała:
„Kochana Luizo, Pozwól mi podzielić się z tobą,