— Co powiedziałby twój ojciec któremu przyrzekłem czuwać nad tobą, widząc na jakie narażam cię niebezpieczeństwo? odrzekł San Felice podniesionym głosem.
— Ale ja nie mogę zostać w Neapolu! wołała Luiza załamując ręce, ja chcę być razem z tobą. Do mnie, Lucjanie! Jeżeli zostanę, zginęłam!
Kawaler był już daleko; wiatr przyniósł tylko te słowa:
— Michale powierzam ją tobie!
— Nie! nie! wołała Luiza zrozpaczona; nikomu się nie powierzę tylko tobie Lucjanie! Więc ty nic nie wiesz! Ja go kocham!
I rzucając kawalerowi te ostatnie wyrazy na które resztę sił wyczerpała, zdawało się że ją życie opuszcza. Zemdlała.
— Luizo! wołał Michał, daremnie usiłując swą siostrę mleczną przywołać do życia.
— Ananke! szepnął głos za Michałem.
Lazzarone odwrócił się.
Za nimi stała kobieta, i przy świetle błyskawicy poznał albankę Nanno, która widząc kawalera wyjeżdżającego do Sycylii a Luizę zostającą w Neapolu, wyrzekła po grecku wyraz tajemniczy i groźny jaki daliśmy temu rozdziałowi: Fatalność.
W tej samej chwili łódź unosząca kawalera niknęła za ponuremi, ciężkiemi zabudowaniami zamku l’Oeuf.
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1078
Ta strona została przepisana.