dzienniku znajdującym się w naszem ręku, opisuje ten takt i udręczenia swoje i swoich dostojnych rodziców podczas tej okropnej nocy.
Chociaż morze było jeszcze bardzo wzburzone, arcybiskup Neapolitański, baronowie, urzędnicy, reprezentanci ludu, wsiedli do łodzi i za pomocą złota nakłoniwszy najodważniejszych żeglarzy do przewodniczenia im, popłynęli do króla błagać go, aby powrócił do Neapolu, przyrzekając poświęcić aż do ostatniej kropli krwi w obronie stolicy. Ale król zgodził się na przyjęcie jedynie arcybiskupa Mgra Capece Zurlo, który na wszystkie swoje prośby tę tylko otrzymał odpowiedź:
— Powierzam się morzu, ponieważ ziemia mię zdradziła.
Pomiędzy łodziami była jedna w której się jeden tylko człowiek znajdował. Człowiek ten, ubrany czarno, z głową na rękach wspartą, od czasu do czasu podnosił ją aby obłąkanem okiem spojrzeć, czy się przybliżano do okrętu służącego za schronienie królowi. Okręt, jak już powiedzieliśmy, był otoczony łodziami, ale przed tą odosobnioną łódką i tym samotnym człowiekiem, łodzie się usuwały. Łatwo było można spostrzedz że nie pochodziło to z szacunku a ze wstrętu. Łódź i człowiek przybyli do stóp drabiny; ale tam stał żołnierz marynarki angielskiej, mający rozkaz nie wpuszczania na pokład nikogo. Człowiek domagał się aby mu wyświadczono łaskę, wszystkim odmówioną. Jego naleganie sprowadziło oficera marynarki.
— Panie, zawołał ten którego na okręt wpuścić
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1080
Ta strona została przepisana.