— Nie mam rozkazu, powiedział Vanni przygnębiony.
— Więc odpływać!
— Ekscellencjo!
— Odpływać! A gdy zawołasz trzeci raz: odpływać! jeżeli ten człowiek nie usłucha, placówka dasz ognia!
— Odpływać! krzyknął majtek.
Łódź oddaliła się. Cała nadzieja zniknęła. Vanni powrócił do domu. Żona jego i dzieci nie spodziewały go się zobaczyć.
Ci pożądający głów ludzkich mają żony i dzieci tak jak inni ludzie; czasami posiadają nawet serce małżonka i uczucia ojca. Żona i dzieci wybiegły na jego spotkanie i zadziwiły się nad jego powrotem. Vanni usiłował uśmiechnąć się do nich; powiedział że jedzie z królem, ale ponieważ w skutek przeciwnego wiatru, wyjazd prawdopodobnie dopiero w nocy nastąpi, powrócił więc po bardzo ważne papiery których w pospiechu zaniedbał zebrać. Utrzymywał że dla tego powrócił.
Vanni uściskał żonę i dzieci, wszedł do swego gabinetu i zamknął się. Powziął straszne postanowienie odebrania sobie życia. Jakiś czas chodził po swoim gabinecie i sypialnym pokoju, rozmyślając nad rozmaitemi rodzajami śmierci jakie miał pod ręką; postronek, pistolet i brzytwę. Zdecydował się na brzytwę. Usiadł przy biórku, postawił przed sobą małe lusterko i położył przy niem brzytwę. Zrobiwszy to, umaczał w atramencie to samo pióro
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1087
Ta strona została przepisana.