Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1090

Ta strona została przepisana.

wielkiej odległości jedne od drugich stały na kotwicy dwa okręta i trzy fregaty, zobaczono płomień przebiegający z jednego statku na drugi, potem pięć statków zapaliło się razem i ten ogień który początkowo ślizgał się po powierzchni morza, zajął boki okrętów, rysując ich kształty, wzniósł się do wysokości masztów, przebiegł po rejach, po smolnych linach, po bocianiem gnieździe, nakoniec dostał się na szczyt masztów, gdzie powiewały flagi wojenne, potem po kilku chwilach tej fantastycznej iluminacji okręta zamieniły się w popiół, zagasły i zniknęły zatopione w nurtach morza.
Był to rezultat piętnastu lat pracy, były to ogromne summy zniszczone w ciągu jednego wieczora a to bez żadnego celu, bez żadnego skutku. Lud wszedł do miasta, jak w dniu uroczystości po sztucznych ogniach; tylko te ognie sztuczne kosztowały sto dwadzieścia milionów.
Noc była ciemna i cicha, ale była to cisza poprzedzająca wybuch wulkanu. Nazajutrz równo ze dniem, lud rozbiegł się po ulicach hałaśliwy, tłumny i groźny. Najdziwaczniejsze krążyły pogłoski. Mówiono że przed wyjazdem królowa powiedziała do Pignatellego:
— Spalcie Neapol, jeżeli tego będzie potrzeba. W całym Neapolu tylko lud jest dobry. Ocalcie lud, a wytępcie resztę.
Zatrzymywano się przed ogłoszeniami zawierającemi odezwę następującą:
„Skoro tylko Francuzi staną na ziemi neapo-