Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1130

Ta strona została przepisana.

— Proklamacja dotycząca szpitalów.
— Tej panie, odrzekł Championnet, nie zapominam ale przebaczam.
Riescach skłonił się.
— Nie mogę więcej wymagać od pańskiej wspaniałomyślności, powiedział. Teraz nieszczęśliwy generał Mack...
— Wiem, ścigają go, robią na niego obławę, chcą go zamordować; jak Tyberjusz, zmuszony jest każdej nocy spać w innem mieszkaniu. Dla czego nie udaje się wprost do mnie? Nie będę mógł jak król Persów Temistoklesowi, ofiarować mu pięć miast mego królestwa na jego utrzymanie; ale mam swój namiot, dosyć jest obszerny na dwóch, i pod tym namiotem będzie przyjęty z gościnnością żołnierską.
Zaledwie Championnet wymówił te słowa, gdy człowiek okryty kurawą zeskoczył ze spienionego konia i stanął nieśmiało na progu namiotu, który generał francuski dopiero mu ofiarował.
Człowiekiem tym był Mack, który dowiedziawszy się że ludzie ścigający go idą na Carnava, sądził niebezpiecznem czekać powrotu swego wysłańca i odpowiedzi Championneta.
— Mój generale, zawołał Pieścach, wejdź, wejdź, jak ci powiedziałem, nieprzyjaciel nasz jest najwspanialszym z ludzi.
Championnet powstał i zbliżył się do generała Mack, podając mu rękę.
Mack sądził zapewne że ta ręka otwierała się dla odebrania mu szpady. Z pochyloną głową, z zarumienionem czołem, milcząc, wydobywał ją z po-