żdego z listem, których treść była im znaną. Gdyby ich zatrzymano, mieli podrzeć lub połknąć bilety; a że osnowa ich pozostała im w pamięci, przeto jeżeliby zdołali uciec z rąk lazzaronów, mogli spełnić swoje zlecenie.
Jeden z tych biletów był przeznaczony dla księcia Bocca Romana. Maliterno wskazywał mu swoją kryjówkę i prosił aby po zapadnięciu nocy przybył do niego z jakimi dwudziestu przyjaciółmi.
Drugi był wystosowany do arcybiskupa. Zalecał mu pod karą śmierci aby ściśle o godzinie dziesiątej rozkazał dzwonić we wszystkie dzwony, zgromadził kapitułę oraz duchowieństwo katedralne i wystawił krew i głowę św. Januarjusza na widok publiczny.
Reszta, mówił, do niego należała.
W dwie godziny później dwaj wysłańcy bez żadnego przypadku, przybyli na miejsce przeznaczenia.
Około siódmej wieczorem Rocca Romana przybył sam; ale powiedział że dwudziestu przyjaciół było gotowych i na żądanie stawią się we wskazanem miejscu.
Maliterno natychmiast odesłał go do Neapolu, prosząc aby z swoimi przyjaciółmi znajdował się o północy na placu Trinité, gdzie on miał się z nimi połączyć. W tym samym czasie mieli zgromadzić największą ile możności liczbę sług; panowie i słudzy powinni byli być dobrze uzbrojeni.
Hasło było: Ojczyzna i wolność. Maliterno nie kazał im o niczem myśleć; wszystko brał na swoją odpowiedzialność.
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1137
Ta strona została przepisana.