Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1146

Ta strona została przepisana.

z najznakomitszych domów neapolitańskich. Rozmyśliły się, że ponieważ jedna z ich towarzyszek mogła mieć dwóch kochanków sama dla siebie, one we dwie mogły mieć przynajmniej jednego. Zażądały klawikordu. Klawikord jest bardzo niewinnym instrumentem i trzebaby na to ksieni bardzo złego charakteru, aby dwom biednym pustelnicom, mającym tylko muzykę za całą rozrywkę, odmówić tej przyjemności. Nieszczęściem drzwi celi były za ciasne, aby go można niemi wprowadzić. Było to w niedzielę podczas sumy; postanowiono że po ukończeniu sumy wprowadzą go oknem. Suma trwała trzy godziny; godzinę potrzebowano na wniesienie klawikordu, godzinę na sprowadzenie go z Neapolu do klasztoru: razem pięć godzin. To też biedne zakonnice były spragnione melodji. Pozamykawszy drzwi i okna, otworzyły spiesznie instrument. Instrument z klawikordu stał się trumną: piękny młodzieniec zamknięty w nim, którego dwie dobre przyjaciółki chciały uczynić swym nauczycielem śpiewu, został uduszony. Nowy kłopot z przyczyny drugiego trupa, którego trudniej daleko było ukryć w celi, niżeli pierwszego w ogrodzie. Sprawa stała się rozgłośną. Arcybiskupem był wówczas młody prałat, bardzo surowy; myślał on nad najwłaściwszym sposobem zadośćuczynienia zemście publicznej. Proces rozgłosiłby w całym świecie zdarzenie gorszące, znane tylko w Neapolu; postanowił skończyć bez procesu. Poszedł do aptekarza, kazał zrobić wyciąg z cykuty < jak można najmocniejszy, ukrył flakonik pod suknią arcybiskupią i udał się do klasztoru; wezwał ksienię