Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1154

Ta strona została przepisana.

Przez markizę wiernie dotrzymującą słowa i która dzięki obojętności względem więźnia udawanej i ostrożności, jakie zachowywała przybywając do niego, uniknęła wszelkich podejrzeń, Nicolino Caracciolo otrzymywał wszelkie wiadomości dotyczące dworu. Znał on króla i nigdy nie wierzył w stanowczy jego opór, a że markiza San Clemente liczyła się do osób mających towarzyszyć dworowi do Palermo, dowiedział się o wszystkiem między siódmą a ósmą wieczorem dnia 21 grudnia, to jest na trzy godziny przed ucieczką z pałacu królewskiego.
Markiza nie wiedziała dokładnie o tem, co zajść miało. Otrzymała rozkaz stawienia się o dziesiątej wieczorem w pokojach królowej; tam miano jej udzielić wiadomości o powziętem postanowieniu. Markiza nie wątpiła iż będzie to postanowienie wyjazdu.
Przybyła więc na wszelki wypadek pożegnać się z Nicolinem. To pożegnanie nie zobowiązywało do niczego; gdyby została, możnaby je odwołać.
Dużo płakano, przyrzekano kochać się wiecznie, wezwano komendanta który przyrzekł, jeżeli tylko na jego ręce będą nadchodzić listy od markizy, doręczać je Nicolinowi i wzajemnie listy Nicolina, wpierw je sam przeczytawszy, przesyłać markizie; potem ułożywszy wszystko, zamieniono kilka słów rozpaczy dosyć spokojnej, aby nie nabawiać się wzajemnie zbyt wielkiej niespokojności.
Zmartwienie obudziło w Nicolinie niezwykły apetyt. Wieczerzał tak ogromnie, iż przestraszył swego dozorcę, którego zmusił do picia z sobą za