Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1175

Ta strona została przepisana.

— Słusznie słucham więc.
— Powtarzam. Cobyś pan powiedział na dziesięć tysięcy dukatów gratyfikacji dla siebie, dziesięć tysięcy dukatów na szpilki dla swojej żony, dziesięć tysięcy dukatów dla swego syna i dziesięć tysięcy posagu dla swojej córki?
— 40,000 dukatów?
— 40,000 dukatów.
— Wszystkiego?
— I cóż!
— 190,000 franków?
— Właśnie.
— Czy nie uważasz pan, że niegodną jest rzeczą ludzi, których przedstawiasz, ofiarować nie okrągłe sumy?
— Dwakroć-sto-tysięcy liwrów naprzykład?
— Tak, nad 200,000 liwrów można się zastanowić.
— A na czem ukończylibyśmy?
— Aby się z panem nie targować, na 250,000 liwrów.
— To ładne pieniądze, 250,000 liwrów.
— Ładny to kąsek, zamek San-Elmo.
— Hum!
— Odmawiasz pan?
— Namyślam się.
— Pojmujesz pan dobrze, kochany więźniu: Mówią... cały dzień rozmawialiśmy przysłowiami; pozwól mi pan zastosować jeszcze jedno, przyrzekam ze to będzie ostatnie.
— Pozwalam.