Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1183

Ta strona została przepisana.

i wyższego zarazem, a nie mogąc mu zarzucić ani błędu, ani słabości, ani niesprawiedliwości, otaczali go nietylko szacunkiem podwładnych dla dowódzcy, ale nadto miłością dzieci dla ojca.
Przybywszy do Venafro, Salvato dowiedział się że droga, a raczej ścieżka w górach nie była możebną do przebycia. Dostał się aż do Isernia dość piękną drogą, którą krok za krokiem zdobywał na rozbójnikach; potem zaś boczną drogą przez góry, lasy i doliny, dotarł do wioski a raczej miasteczka Bocano.
Na przybycie tej drogi, którą w zwykłych warunkach można odbyć za jednym wypoczynkiem, teraz pięciu dni potrzebował.
W Bocano dowiedział się o rozejmie w Sparanisi i odebrał rozkaz zatrzymania się i oczekiwania na dalsze instrukcje.
Po zerwaniu rozejmu, Salvato znów wyruszył w pochód i walcząc nieustannie, dostał się do Marcone. W Marcone dowiedział się o rozmowie generała Championnet z deputowanymi miasta, i o postanowieniu powziętem przez głównodowodzącego tegoż samego dnia, wyruszenia nazajutrz na Neapol.
Instrukcje jego polecały mu iść przez Benevent i zwrócić się niezwłocznie na Neapol, dla wzmocnienia sił generała w napadzie mającym nastąpić 21 stycznia.
Dnia 20 wieczorem po podwójnym wypoczynku wchodził do Beneventu.
Spokojność z jaką odbywał się ten pochód, bardzo niepokoiła Salvatę. Jeżeli rozbójnicy pozostawili