Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1189

Ta strona została przepisana.

Jesteście mężami, żołnierzami, obywatelami, a nie maszynami do zwyciężania, nie narzędziami dezspotyzmu, jakie wlekli za sobą Kambizes, Daryusz i Xerxes.
„Wy macie przynieść ludowi z którym walczycie swobodę nie niewolnictwo, światło nie zaś ciemnotę. Trzeba więc abyście wiedzieli po jakiej ziemi chodzicie i jaki lud stąpał po miejscach gdzie wy iść będziecie.
„Jest temu około 2000 lat, gdy pasterze samniccy — tak się zwały ludy zamieszkujące te góry — oznajmili rzymianom że miasto Luceria, dziś Lucera, wkrótce będzie zajęte i że dla przeniesienia mu skutecznej pomocy, potrzeba przebyć Apeniny. Legie rzymskie ruszyły w pochód, prowadzone przez konsula Spurniusza Postuma; tylko wychodząc z Neapolu, dokąd my idziemy, poszli drogą przeciwną tej, jaką my się udamy. Przybywszy w wązki przesmyk, właśnie tam gdzie my będziemy za dwie godziny i gdzie nas rozbójnicy oczekują, rzymianie znaleźli się między dwoma prostopadłemi skałami uwieńczonemi gęstym lasem, potem przybywszy do doliny w miejsce najwięcej zacieśnione, zastali ją zamkniętą niezmiernem mnóstwem drzew ściętych, ułożonych jedno na drugiem. Chcieli wrócić na powrót, ale ze wszystkich stron samnici zamknąwszy im drogę, rzucali na nich odłamy słał, które tocząc się ze szczytu na dół góry, gniotły ich setkami. Zasadzkę tę przygotował wódz samnicki Caius Pontius; ale widząc rzymian schwytanych w zasadzkę, sam się przeraził swojem powodzeniem, gdyż za legionami rzymskiemi była armia, a za armią Rzym.