gnąc kłusem i nabijając broń, Villeneuve poszedł zająć stanowisko przez rozbójników opuszczone. W tym samym czasie, Salvato i jego 60 towarzyszów, wypadłszy z po za folwarku, przecięli kolumnę na dwoje, rąbiąc szablą na prawo i na lewo, podczas gdy na krzyki: „Stój!“ mniemani pierzchający odwrócili się i wzięli na bagnety mniemanych zwycięzców.
Była to rzeź straszna. Bandyci byli zamknięci jak w cyrku przez żołnierzy Villeneuva i majora, a w środku tego cyrku, Salvato z 60 huzarami rąbali i kłuli do woli.
Pięciuset rozbójników zostało na placu boju. Uciekający dążyli do wyżyn gór, dziesiątkowani podwójnym ogniem. O godzinie jedenastej zrana wszystko było skończone, a Salvato z swymi 600 ludźmi z których trzech albo czterech zabito, a najwięcej dwunastu raniono, spiesznym pochodem puścił się drogą do Neapolu, na którą powoływał go głuchy dział odgłos.
Zaledwo Championnet przeszedł ćwierć mili drogą z Maddone do Aversa, gdy spostrzegł jeźdźca pędzącego co koń wyskoczy: był to książę Maliterno, uciekający przed wściekłością lazzaronów.
Ci, skroro tylko spostrzegli chorągiew trójkolorową powiewającą na zamku San-Elmo, okrzyk: „Do broni!“ rozległ się w calem mieście i od Portici do Pouzzoles, wszyscy ktokolwiek był zdolny