Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1193

Ta strona została przepisana.

nieść strzelbę, pikę, kij, nóż, począwszy od piętnastoletnich dzieci aż do sześćdziesięcioletnich starców, rzucili się do miasta, krzycząc a raczej wyjąć: „Śmierć Francuzom!“
Sto tysięcy ludzi stawiło się na szalone powoływania księży i mnichów, którzy z białą chorągwią, w jednej, z krzyżem w drugiej ręce, przemawiali we drzwiach kościołów, albo na słupach w zaułkach.
Te kazania pełne doniosłości, pobudziły w lazzaronach do najwyższego stopnia zapał przeciwko Francuzom i jakobinom. Każde zabójstwo dopełnione na osobie Franuza lub jakobina, uważane było za czyn zasługi; każdy lazzaron zabity, będzie uważany za męczennika.
Od pięciu lub sześciu dni, ludność ta na pół dzika, tak łatwo dająca się nakłonić do okrucieństw, upojona krwią, rabunkiem, pożogą, doszła do tego stopnia wściekłego szaleństwa, w którym, stając się narzędziem zniszczenia, człowiek myśląc tylko o morderstwach, zapomina nawet o własnem bezpieczeństwie.
Ale gdy lazzaroni dowiedzieli się że Francuzi zbliżają się jednocześnie przez Capodichino i Pogio-Reale, gdy spostrzeżono tych dwóch kolumn czoła, podczas kiedy tumany kurzu wskazywały że trzecia okrąża miasto i przez bagna i Via de Pascone zbliża się do mostu Magdaleny, zdawało się jak gdyby prąd elektryczny popychał, jak wir, ten tłum do punktów zagrożonych
Kolumnami grożącemi Neapolowi, dowodzili:
Tą która postępowała drogą Aversa, generał