Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1195

Ta strona została przepisana.

kiego potrzeba do owych śmiałych przedsięwzięć wymagających silnego postanowienia i odwagi.
O ćwierć mili przed bramą Kapuańską spotkał tłum z 5 do 6,000 lazzaronów złożony; ciągnęli oni baterję dział obsługiwaną przez żołnierzy generała Naselli, którzy się z nimi połączyli.
Duhesme wysłał Monniera i 600 ludzi z rozkazem, ażeby ten tłum rozbił bagnetami i zabrał armaty umieszczone na małem wzniesieniu, a które raziły Francuzów po nad głowami lazzaronów.
Przeciwko wojsku regularnemu podobny rozkaz byłby bezrozumnym; nieprzyjaciel w ten sposób napadnięty, potrzebowałby tylko rozstąpić się i z obydwóch stron dać ognia, aby w jednej chwili znieść sześćset napastników. Ale Duhesme wcale nie uważał lazzaronów za wojsko. Monnier postąpił z wystawionemi bagnetami i nie zwracając uwagi ani na strzały ani na ciosy puginałów, przebił się przez środek tłumu i znikł biorąc wszystkich na bagnety, ktokolwiek się nawinął, przebiegł, jak potok przebiega jezioro, wpośród krzyków, wycia i przekleństw, podczas gdy Duhesme niewzruszony, na czele swoich ludzi pod ogniem baterji, wstępował z nastawionemi bagnetami na pagórek, pozabijał artylerzystów usiłujących bronić się przy swych działach, obniżył cel armat i dał ognia do lazzaronów z ich dział własnych.
Jednocześnie, korzystając z nieładu, jaki ta porażka sprawiła w tłumie, Duhesme kazał bębnić do ataku i uderzył na niego z bagnetem.
Niezdolni do uformowania się w kolumny ata-