Francuzów że odwadze nikomu nie ustępują, wybiegli na czoło kolumny i pierwsi weszli z okrzykami: „Niech żyje Rzeczpospolita! “ Mniej niż w przeciągu dziesięciu minut lazzaronów z klasztoru wypędzono i bramy zamknęły się za Francuzami.
Stu, jak było postanowiono, zostało w klasztorze; dwustu innych przez pochyłość Del Petrio, weszło do warowni, gdzie ich przyjęto nietylko jako sprzymierzeńców, ale jako wybawców.
Nicolino kazał prosić Championneta, by mu udzielił zaszczyt dania nazajutrz sygnału do walki, wystrzałem armatnim przy pierwszym promieniu słonecznem.
Otrzymał na to zezwolenie i generał wysłał adjutanta do wszystkich dowódców korpusów celem zawiadomienia ich, że sygnałem do ataku będzie wystrzał armatni, dany przez patrjotów neapolitańskich z twierdzy San-Elmo.
O godzinie szóstej rano ognista linia zarysowała się w zmroku nad czarną masą zamku San-Elmo, usłyszano wystrzał armatni: sygnał był dany.
Trąby i bębny francuzkie odpowiedziały i wszystkie wzgórza górujące nad ulicami Neapolu uwieńczone armatami przez generała Eblę, dały ognia jednocześnie.
Na ten sygnał, Francuzi z trzech różnych punktów zaatakowali Neapol.
Kellerman dowodzący prawem skrzydłem, po-