Magdaleny i widział armaty z del Carmine kładące trupem około niego pierwsze szeregi jego ludzi.
Niepodobieństwem byłoby opisać ze wszystkiemi szczegółami te trzy ataki. Szczegóły zresztą są te same. W którymkolwiek punkcie miasta Francuzi usiłowali otworzyć sobie przejście, wszędzie napotykali ten sam opór zacięty, niesłychany, śmiertelny. Nie było ani jednego okna, ani jednego tarasu, ani jednego otworu w dachu lub piwnicy, który nie miałby swoich obrońców i któreby nie zionęły ogniem i śmiercią. Francuzi z swojej strony, postępowali poprzedzani swą artylerją, torując sobie drogę ogniem kartaczowym; wybijali drzwi, dobywali się do domów, przechodząc od jednego do drugiego, pozostawiając za sobą pożogi. Domy których nie można było zdobyć, zostały spalone. Wtedy w środku tego płomienistego krateru którego dym gnany wiatrem jak żałobna kopuła, unosił się nad miastem, wychodziły przekleństwa konających, wycia śmierci nieszczęśliwych palących się żywcem. Ulice przedstawiały widok sklepienia ognistego, pod którem toczyły się krwi potoki. W posiadaniu strasznej artylerji, lazzaroni bronili każdego placu, każdej ulicy, każdego zaułku z roztropnością i siłą, jakich wojsko regularne nie oczekiwało; i na przemiany, odparci lub napadający, zwyciężeni, albo zwycięzcy, chronili się w uliczki nie zaprzestając walki i rozpoczynali zaczepkę z energią rozpaczy i uporem fanatyzmu.
Nasi żołnierze niemniej zacięci w napaści jak oni w obronie, ścigali ich wśród płomieni, które zdawały się chcieć ich pochłonąć, gdy tymczasem
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1209
Ta strona została przepisana.