Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1293

Ta strona została przepisana.

albo miał wejść spokojnie i uroczyście do Neapolu, albo też z wystawionemi bagnetami posunąć się na Toledo. Widzimy, że pomimo modlitwy do św. Januarjusza na którą Championnet rachował, wszystkie środki ostrożności zostały przedsięwzięte i jeżeli jedna strona sposobiła się do napadu, druga gotową była do obrony.
Zresztą wrzawa w ulicach nigdy nie była groźniejszą i nigdy więcej przejmująca obawa nie ogarniała osób znajdujących się na balkonach i w oknach górujących nad tłumem i oczekujących, albo na stanowcze przywrócenie pokoju, albo na stanowcze rozpoczęcie rzezi, pożarów i rabunku.
W pośród tłumu, podburzając go do buntu, znajdowali się ciż sami ajenci królowej, których tak często widzieliśmy czynnymi, Pasquale de Simone, Beccajo i straszny ksiądz kalabryjski, pleban Rinaldi, który jak piana na powierzchni morza tylko w czasie burzy się ukazuje, ukazywał się na powierzchni społeczeństwa tylko w dniach rozruchu i rzezi.
Wszystkie te krzyki, zgiełki, wszystkie groźby ustawały natychmiast jak przez czary skoro usłyszano pierwsze uderzenie zegarów bijących godziny. Wtedy tłum z uwagą rachował uderzenie młotka, ale skoro godzina wybiła, powracała wrzawa podobna do szumu morza.
Rachowali tak ósmą, dziewiątą, dziesiątą godzinę. Skoro zaczęła bić dziesiąta, wśród ciszy powstałej w kościele i za kościołem, grenadjerzy Salvaty wyjęli bukiety z luf i zastąpili je bagnetami. Ruch ten doprowadził oburzenie obecnych do najwyższego stopnia.