Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1295

Ta strona została przepisana.

kanonicy, z wyjątkiem podającego flaszeczkę do ucałowania, byli zgromadzeni i zachęcali się wzajemnie, aby nie dopuścić wykonania cudu.
Widząc wchodzącego Villeneuv’a, okazali zadziwienie; ale ponieważ to był oficer dobrze wychowany, wyrazu twarzy łagodnego, raczej melancholicznego niżeli surowego i wchodził z uśmiechem, to ich uspokoiło i nawet gotowali się żądać od niego wyjaśnienia powodu tak niewłaściwej obecności jego, kiedy tenże zbliżając się do nich, powiedział:
— Kochani bracia, przybywam z polecenia generała.
— A to dla czego? zapytał przewodniczący kapituły dość pewnym głosem.
— Aby być obecnym cudowi, odparł Villeneuve.
Kanonicy potrząsali głowami.
— Ah! ah! powiedział Villeneuve, obawiacie się jak sądzę, iż cud się nie spełni?
— Nie taimy, rzekł przewodniczący, że św Januarjusz jest źle usposobiony.
— A więc, odparł Villeneuve, przybywam powiedzieć wam jedną rzecz, która może zmieni jego usposobienie.
— Wątpimy, odpowiedzieli chórem kanonicy.
Wtedy Villeneuve wciąż uśmiechnięty, zbliżył się do stołu, wyjął lewą ręką z kieszeni pięć rulonów, każdy po sto luidorów, prawą zaś parę pistoletów z za pasa; potem wyjąwszy zegarek, umieścił go między rulonami i pistoletami i powiedział:
— Oto pięćset luidorów przeznaczone dla przewielebnej kapituły św. Januarjusza, jeżeli punkt o