Ferynand zarówno jak nie był wojownikiem, nie był też marynarzem. Wszelkie cudowne widoki, wszystkie wzniosłe ruchy morza, marzenia umysłów poetycznych, zupełnie go nie zajmowały. Co do morza, znał tylko chorobę i grożące niebezpieczeństwa. Około północy, widząc że napróżno przewraca się na łóżku na którem bezsenność nigdy mu nie dokuczała, zeskoczył z posłania z swoim wiernym Jowiszem, podzielającym chorobę swego pana i udał się schodami prowadzącemi na tył okrętu. W chwili gdy już miał stanąć na podłodze, o trzy kroki od siebie zobaczył Nelsona i kapitana Henry, pilnie i niespokojnie zajętych badaniem widnokręgu.
— Miałeś słuszność, Henry, twoje dawne doświadczenie nie zawiodło cię. Ja jestem żołnierzem morskim, ale ty jesteś prawdziwym marynarzem. Nietylko wiatr nie dotrwał, ale będziemy jeszcze mieć ulewę.
— Pominąwszy to milczeniem, że znajdujemy się w złem położeniu na jej przyjęcie. Należało nam płynąć tą drogą co Minerwa.
Nelson nie mógł powstrzymać poruszenia niecierpliwości.
— Tak samo jak Wasza Ekscellencja nie lubię pysznego Caracciolo, który nią dowodzi; ale należy wyznać milordzie że na pochwałę jaką przed chwilą mnie udzieliłeś, — on także zasługuje. To prawdziwy marynarz, dowodem tego że przepływając pomiędzy Kapreą i przylądkiem Campanella, jako zasłonę od wietru ma Kapreę, dla złagodzenia gwałtowności ulewy, z której my nie unikniemy ani kropli deszczu,
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1306
Ta strona została przepisana.