— Milordzie, kapitan Henry przysyła mnie oznajmić Waszej Ekscelencji, że od pięciu minut wiatr zmienił się na południowy i że jeżeli będziemy płynąć w tym samym kierunku, będziemy rzuceni na Kapreę.
— A więc zmieńcie kierunek statku, powiedział Nelson.
— Milordzie, morze jest wzburzone, okręt stracił swoją szybkość.
— Aha! powiedział Nelson, i obawiacie się iż nie podołacie zmienić kierunku?
— Statek cofa się.
Nelson powstał, ukłonił się królowej i królowi z uśmiechem i wyszedł za porucznikiem.
Król, powiedzieliśmy, nie umiał po angielsku; królowa zaś znała ten język, ale wyrażenia marynarskie były jej obcemi, pojęła tylko że grozi nowe niebezpieczeństwo, wzrokiem zapytała Emmę.
— Zdaje się, odpowiedziała Emma, że chodzi o jakiś trudny obrót, który nie śmią wykonać w nieobecności milorda.
Królowa zmarszczyła brwi i jęknęła; Emma chwiejąc się na ruchomej posadzce poszła słuchać pode drzwiami.
Nelson dobrze pojmując niebezpieczeństwo, żywo powrócił na pomost. Wiatr, jak powiedział porucznik Parkenson, przyjął kierunek południowy: wiało sirocco a statek był zupełnie na wiatr wystawiony.
Admirał szybko i niespokojnie obejrzał się na około. Niebo zawsze pochmurzone, wyjaśniło się jednakże cokolwiek. Kaprea rysowała się z lewego brzegu okrętu i zbliżono się o tyle, iż przy bladem
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1311
Ta strona została przepisana.
