świetle księżyca, tłumionem przez chmury, można było dojrzeć białe punkta oznaczające domy. Ale najwyraźniej widać było szeroki szlak z białej piany ciągnący się wzdłuż całej wyspy, która wskazywała z jaką wściekłością rozbijały się bałwany.
Za jednym rzutem oka Nelson zrozumiał całe położenie rzeczy. Wiatr południowy zasłonił żagle: maszty przeciążone płótnem trzeszczały. Głosem znanym dobrze osadzie, zawołał:
— Zmienić ster! Skierować w tył!
I mówiąc do kapitana Henry, dodał — Nawracajmy, cofając się!
Obrót ten był niebezpieczny. Jeżeli okręt nie odsunie się, zostanie rzucony o brzeg.
Zaledwie obrót rozpoczęto, zdawało się że wicher i morze usłyszały rozkaz Nelsona i porozumiały się aby mu się sprzeciwić. Żagiel bocianiego gniazda coraz więcej ciążący na maszcie, zgiął go jak trzcinę i usłyszano straszne trzeszczenie Jeżeli się złamie, statek zgubiony!
W tej okropnej chwili Nelson poczuł coś lekko opierającego się na swem ramieniu. Odwrócił głowę: była to Emma.
Ustami dotknął czoła młodej kobiety z gorączkową energią i uderzając nogą, jak gdyby statek mógł go zrozumieć, szepnął:
— Zwróćże się, zwróć!
Statek był posłuszny, posunął się i po kilku minutach wahania, popłynął lewem bokiem w stronę zachodnio północną.
— Dobrze, mruknął Nelson oddychając, mamy
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1312
Ta strona została przepisana.