pienia drugich i chociaż więcej od królowej kochał swoje dzieci, zaniepokojenie osobiste nie dozwalało mu zwrócić całej uwagi na chorobę małego księcia.
Nelson zbliżył się do dziecięcia, aby się zbliżyć do Emmy Lyona.
Od kilku chwil wiatr zmniejszał się i okręt ciężko kołysał się na bałwanach. Po okropności zmieniania kierunku, nastąpiło kołysanie.
— Patrz! powiedziała Emma, pokazując Nelsonowi prawie martwe ciało dziecka.
— Tak, odparł Nelson, rozumiem dlaczego królowa zapytywała, czy nie możemy zawinąć do jakiego portu. Nieszczęściem, nie znam ani jednego na całym archipelagu liparyjskim któremu mógłbym powierzyć okręt rozmiarów Vanguarda, nadewszystko gdy niesie losy królestwa, a jesteśmy jeszcze daleko od Messyny, od Mallaza i od zatoki św. Eufemii.
— Zdaje mi się, powiedziała Emma, że burza się uspokaja.
— Chcesz powiedzieć że wiatr się uspokaja, bo burzy wcale nie było. Strzeż nas Boże od burzy, a nadewszystko w tych stronach! Tak, wiatr się zmniejsza; ale daje nam on tylko wypoczynek, bo nie ukrywam przed tobą iż lękam się aby dzisiejsza noc nie była gorszą od wczorajszej.
— Wcale nie jest pocieszającem to co mówisz, milordzie, powiedziała królowa, która po cichu zbliżywszy się, usłyszała i zrozumiała słowa Nelsona.
— W. K. Mość może być przekonaną że uszanowanie i poświęcenie czuwają nad nią, odpowiedział Nelson.
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1321
Ta strona została przepisana.