Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1322

Ta strona została przepisana.

W tej chwili drzwi od pokoju górnego otworzyły się i porucznik Parkenson zapytał, czy u Ich KK. Mości nie było admirała.
Nelson usłyszał głos oficera i podszedł ku niemu. Potem zamienili z sobą kilka słów po cichu.
— Dobrze, powiedział Nelson dosyć głośno, przybierając ton rozkazujący, każ przymocować armaty i przywiązać je najgrubszemi jakie masz linami. Idę na pokład... Pani, dodał Nelson, gdybym nie miał tak drogocennego ładunku, zostawiłbym dowództwo kapitanowi Henry; ale mając zaszczyt posiadać na pokładzie W. K. Mość, na sobie tylko mogę polegać. Niech więc W. K. Mość nie lęka się że tak prędko pozbawiam się szczęścia zostawania przy niej. I szybko posunął się ku drzwiom.
— Czekaj, czekaj milordzie, powiedział Ferdynand, idę z tobą.
— Co mówi J. K. Mość? zapytał Nelson, nie rozumiejący po włosku.
Królowa przetłumaczyła żądanie króla.
— Na Boga! Pani, wymóż na królu aby tu pozostał. Na pokładzie będzie onieśmielał oficerów i przeszkadzał obrotom.
Królowa zakomunikowała małżonkowi słowa Nelsona.
— Ah! Caracciolo! Caracciolo, wyszeptał król upadając na fotel.
Skoro tylko Nelson wyszedł na pokład, zobaczył że się dzieje nietylko coś ważnego ale i niezwykłego. Rzeczą ważną było to, że nie groziła już nawałnica ale burza. Niezwykłą zaś, że bussola stra-