Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1336

Ta strona została przepisana.

powiedział; nie potrzebuje ona zdawać rachunku przed Bogiem, który w swej nieodgadnionej dobroci wysłał anioła śmierci na spotkanie jej w progu życia. Bodajbyśmy mogli szczycić się tą samą czystością, kiedy staniemy z kolei przed tronem Przedwiecznego, dla zdania rachunku z naszych czynów! Amen. I wstając, skłonił się po raz drugi i wyszedł.
Skoro Nelson powrócił na pokład, już dniało i burza strudzona, wydawała ostatnie tchnienia, tchnienia straszne, podobne tchnieniom Tytana który porusza Sycylię za każdem poruszeniem się w grobie.
Każdy inny, jak Nelson, mniej oswojony z podobnym widokiem, byłby olśniony jego wzniosłą wielkością. Pod wiatrem coraz słabszym unosi się na podobieństwo mgły niebieskawej pasmo Apeninów; na lewym brzegu rozciągała się przestrzeń bez granic; pole bitwy na którem morze z wiatrem staczało ostatnią walkę; na prawym brzegu rozróżnić można było na dość czystem niebie, wybrzeża Sycylii nad któremi wznosiła się, jak pomysł fantastyczny stworzenia, kolosalna Etna szczytem dosięgająca obłoków; z tyłu pozostawiono bielejące pod falami, te skały, szczątki wulkanów zagasłych albo skruszonych, których uniknięto cudem; nakoniec przed statkiem, morze wzruszone aż do głębi, rysowało głębokie bruzdy po których Vanguard postępował jęcząc, a przy każdem posunięciu zdawało się iż zatonie.
Nelson rzucił okiem na ten wspaniały obraz natury; ale zbyt dobrze znał ten widok, aby jakkolwiek świetny, długo zajął jego uwagę. Zawołał kapitana Henry.