morskiej. Zgodził się więc na nalegania kapitana i zostawiwszy mu pieczę nad statkiem, poszedł do siebie aby kilka godzin wypocząć.
Gdy Nelson powrócił na tył okrętu, była jedenasta z rana. Wiatr zamienił się na południowy, Vanguard opłynął przylądek Rolanda i robił ośm węzłów na godzinę.
Nelson spojrzał na statek. Trzeba było oka doświadczonego marynarza, aby rozeznać że była burza i że zostawiła ślady swego przejścia na przyrządach okrętowych. Podał rękę z uśmiechem wdzięczności kapitanowi Henry i posłał go na odpoczynek. Tylko w chwili kiedy ten schodził, zawołał go jeszcze dla zapytania co zrobiono z ciałem młodego księcia; złożono je staraniem doktora Beaty i kapelana Skot w pokoju porucznika Parkensona.
Upewnił się że okręt dobrze skierowany, rozkazał sternikowi dalej płynąć tą drogą i sam zszedł do pokoju porucznika.
Dziecię królewskie leżało na łóżku Parkensona; prześcieradło je okrywało, kapelan siedział na krześle i zapominając że jako protestant modlił się za katolika, odmawiał modlitwy za umarłych.
Nelson ukląkł, zmówił modlitwę i podniósłszy prześcieradło twarz okrywające, ostatni raz spojrzał na dziecię.
Chociaż już śmierć wyryła swoje piętno, jednakże przywróciła mu ona spokój oblicza, zeszpeconego chwilowo boleścią konania. Długie blond włosy tegoż odcienia jak włosy jego matki, wiły się w około bladej twarzy i grube niebieskie żyły wystą-
Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/1338
Ta strona została przepisana.